misk

joined 1 year ago
[–] misk@lemm.ee 4 points 1 year ago* (last edited 1 year ago)

That sounds massively illegal.

Holding elections and referendum together is kinda illegal but who's going to stop them.

I hope you have a good supreme court.

EU is suing us because supreme court doesn't meet criteria for being independent and impartial. Constitutional court is even worse.

But even then, people could still vote against the proposed referendum

The questions are "have you stopped beating your wife yet?" themed and any participation legitimizes this circus unfortunately.

[–] misk@lemm.ee 2 points 1 year ago (2 children)

Yeah, 50% quorum required.

Parliamentary elections turnout will easily exceed 50% so it'll be a huge cluster fuck to boycott referendum because people will likely be handed both ballots by default. It's illegal to take ballot away or destroy it. Invalid votes are counted toward quorum. So far it looks like we'll have to specifically refuse and have this on the record.

[–] misk@lemm.ee 7 points 1 year ago* (last edited 1 year ago) (5 children)

Right now all of the proposed questions are so bonkers that many people will get parliamentary elections ballot and ignore referendum. EU accession referendum is the only referendum ever that met quorum in Poland so putting that question on a ballot could potentially mobilize people.

PiS won't do it because their long term plan is to sow enough distrust to EU that they would have to "begrudgingly" leave the EU in a couple of years. They don't need a referendum for that either - previous government (led by PO) passed a law so that only a parliamentary majority is required for that IIRC.

[–] misk@lemm.ee 30 points 1 year ago* (last edited 1 year ago) (1 children)

Also worth pointing out: referendum campaign has less strict spending limits compared to parliamentary elections so this is one more way (on top of utilizing state media and state owned enterprises) that PiS can outspend competition in upcoming elections which are held on the same day.

[–] misk@lemm.ee 1 points 1 year ago* (last edited 1 year ago) (2 children)

Don't get me wrong, I fully understand that a fascist is not the same thing as a communist. But they're equally despicable.

Fascism is inherently anti-democratic, communism isn't. I know communism is a shorthand for stalinism, maoism and other totalitarian ideologies that use socialist facade (similar to national socialism) but it's worth to make an effort not to discredit the whole idea.

[–] misk@lemm.ee -3 points 1 year ago* (last edited 1 year ago) (1 children)

People half-joke that coming to Fediverse is easy, all you need to do is select a provider like you do with e-mail.

In case of Lemmy this omits the part where you have to block dozens of communities because they shill for genocidal regimes and you can't block them and their users wholesale using instances. You also have to be on a lookout for trolls that coordinate on those instances and use alts from other instances. If you aren't careful enough your experience might be akin to a conspiracy Facebook group but obviously it's users fault.

Mastodon doesn't have this issue despite using same Activity Pub framework.

Kbin doesn't have it.

It's Lemmy developers and instances that somehow ended up with staggering amount of tankie trolls, to the extent that exceeds even alt-right trolls on Reddit.

Telling people to start their own instances is acknowledging that the issue is so widespread that there are no instances with sane policies.

[–] misk@lemm.ee 10 points 1 year ago

They're A-D masquerading because it has some plausible deniability.

[–] misk@lemm.ee 1 points 1 year ago* (last edited 1 year ago)

It's the dishonesty that makes me despise those guys the most. How could you dislike them when they're so civil in their shilling for genocidal regimes, eh?

[–] misk@lemm.ee 24 points 1 year ago (3 children)

Modern day tankies are indistinguishable from fascists since they shill for fascist shitholes like Russia and China. I don't care about intent, everyone can lie about it. You can't lie about outcomes.

[–] misk@lemm.ee 2 points 1 year ago

If you're at the extreme bottom there's little chance to move upwards in capitalism but it's comforting to have some undesirables who have it even worse than you.

 

Uważam, że dużo więcej mógłbym zdziałać, startując do Sejmu w okręgu, gdzie startuje Sławomir Mentzen, żeby było mocne starcie polityczne twarzą w twarz - powiedział Ryszard Petru, pytany o możliwość startu w wyborach do Senatu z Podkarpacia.

Były szef Nowoczesnej w ostatnich tygodniach skupił się na punktowaniu programu gospodarczego Konfederacji. Prześwietla propozycje ugrupowania Sławomira Mentzena i poddaje w wątpliwość ich wiarygodność. W studio radia RMF FM Petru starł się w debacie z Mentzenem i nawet niechętni mu politycy Nowoczesnej chwalili ekonomistę

Starcia Petru z przedstawicielami Konfederacji okazały się na tyle popularne, że ekonomista w mediach społecznościowych przygotował serię filmów pod hasłem #ObnażamyKonfederację. Były poseł lustruje propozycje podatkowe Konfederacji, jak również te dotyczące ZUS, zwolnienia dyscyplinarnego urzędników czy programu mieszkaniowego.

Mimo „renesansu” Ryszarda Petru, jego start w wyborach parlamentarnych w ramach paktu senackiego stoi pod znakiem zapytania. Polityk dostał propozycję kandydowania ze Stalowej Woli, którą - według nieoficjalnych informacji - odrzucił.

Ryszard Petru: Wyborcy Konfederacji relatywnie łatwi do przekonania

Badania, jak również opinie ekspertów wskazują jednoznacznie, że tam jest potrzebny mocny kandydat lokalny i taki tylko ma szanse zdobyć punkty dla opozycji - wyjaśniał w czwartek Petru w programie Onet Rano. - Są dużo lepsi niż moja skromna osoba - dodał.

Ekonomista ocenił, że „dużo więcej może zdziałać w okręgu, w którym startuje Sławomir Mentzen”. - Biorę różne rozwiązania pod uwagę. Uważam, że są to bardzo ważne wybory - podkreślił. - Walka o trzecie miejsce będzie krytyczna, a Konfederacja ma efekt świeżości. Natomiast ci wyborcy są relatywnie łatwi do przekonania, żeby na nią nie zagłosować, ale to nie oznacza, że zagłosują na kogoś innego. To też musi być kontroferta - tłumaczył.

Nie chciałbym za bardzo wchodzić w szczegóły Paktu Senackiego, dlatego, że jest on jeszcze nieogłoszony. Zgłosiłem swój akces. Uważam, że jest ważne, żeby na opozycji również był taki mocny głos wolnorynkowy, pragmatyczny, który będzie kontrą do tego, co robi Konfederacja. Ekonomiczny, policzony i rozsądny, a nie niepoważny. Natomiast, co do okręgów – cały czas jestem w rozmowach z Paktem - wyjaśnił Ryszard Petru.

Były szef Nowoczesnej w ostatnich tygodniach skupił się na punktowaniu programu gospodarczego Konfederacji. Prześwietla propozycje ugrupowania Sławomira Mentzena i poddaje w wątpliwość ich wiarygodność. W studio radia RMF FM Petru starł się w debacie z Mentzenem i nawet niechętni mu politycy Nowoczesnej chwalili ekonomistę

Starcia Petru z przedstawicielami Konfederacji okazały się na tyle popularne, że ekonomista w mediach społecznościowych przygotował serię filmów pod hasłem #ObnażamyKonfederację. Były poseł lustruje propozycje podatkowe Konfederacji, jak również te dotyczące ZUS, zwolnienia dyscyplinarnego urzędników czy programu mieszkaniowego.

 

Odmówiłem startowi z Paktu Senackiego w sytuacji, w której Lewica zapowiedziała, że i tak mi wystawi kontrkandydata - poinformował Roman Giertych.

Były wicepremier, minister edukacji i szef LPR chce kandydować do Senatu w jesiennych wyborach parlamentarnych. W maju zapowiedział swój start wskazując okręg numer 90, czyli tzw. obwarzanek poznański, z którego miałyby ubiegać się o mandat senatora. Deklaracja wprowadziła w konsternację działaczy Platformy Obywatelskiej, którzy chcą, żeby z tego okręgu kandydowała senatorka Jadwiga Rotnicka. Mimo wszystko, w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Giertych podtrzymał swoją chęć kandydowania.

"W wyniku błędów w kampanii Lewicy kolejny sondaż pokazuje, że nie wchodzą do Sejmu, a prawie 5% elektoratu opozycji się marnuje, ale Lewica nie tym się zajmuje. Mają inne priorytety. m.in. skutecznie zablokowali mój start do Senatu w ramach Paktu. Zapowiedzi p. Zandberga i Biejat, że nawet gdybym się podjął startowania w okręgu wskazanym przez Pakt (proponowano mi Olsztyn), to oni i tak po cichu wystawią mi lewicowego kontrkandydata uczyniły mój start w takiej formule bezsensownym. Gdyż oznaczały, że Lewica stawia veto do tego stopnia, że w moim przypadku Pakt ich nie obowiązuje" - napisał Giertych.

"Nie przeszkadzają im ludzie, którzy jeszcze niedawno byli w PiS. Nie przeszkadzają im ci, którzy głosowali nad ustawami jawnie antykonstytucyjnymi razem z PiS. Nie przeszkadzali im ci, którzy legitymizowali złodziejstwo i grabież. Przeszkadzam im ja" - dodał.

Wyjaśnił, że w takiej sytuacji musiał zrezygnować, "ponieważ musiałbym się zmierzyć z popieraną przez PiS senator niezależną (co jest trudniejsze niż z samym PiS), to miałbym jeszcze na plecach lewicowego kandydata, który by rozbijał głosy".

"Moją intencją było wystartowanie przeciwko PiS i zaangażowanie się w przypilnowanie, korzystając z mandatu senackiego, rozliczenia działaczy PiS za przestępstwa, których się dopuścili. Chciałem być senatorem niezawodowym, który wolny czas od pracy adwokackiej poświęcałby na pilnowanie sposobu rozliczenia PiS, gdyż obawiałem się i nadal obawiam, że poklepywanie po plecach pana Dworczyka podczas wizyty na spotkaniu z panią Nowacką i panem Nitrasem, które miało miejsce kilka tygodni temu czy też honorowanie symetrystów na Campus zorganizowanym przez opozycję, będzie symbolem tego w jaki sposób potraktujemy PiS po wyborach" - tłumaczy.

"Dzisiaj przekazałem do Paktu moją ostateczną odpowiedź. Start w takiej formule, w której miałbym akceptować dla mnie wybór okręgu m.in. przez Lewicę, która jednocześnie zapowiada, że złamie formułę paktu i zrobi wszystko abym przegrał jest niemożliwy. Oznaczałby bowiem udział w grze, w której jeden z graczy z góry zapowiada oszustwo. Jestem pewien, że opozycja w tych wyborach wygra. I zrobię wszystko aby tak było. Niestety uważam, że zwycięstwo opozycji odbędzie się wbrew Lewicy, a przynajmniej jakiejś jej części. Oni bowiem robią tak jak w 2015 roku wszystko, aby ułatwić zwycięstwo PiS" - kończy Giertych.

 

Minister rozwoju i technologii Waldemar Buda poinformował, że polski astronauta weźmie udział w misji na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS).

Mamy kandydata, ale jego udział w misji musi jeszcze zostać zatwierdzony przez Europejską Agencję Kosmiczną oraz naszych amerykańskich partnerów - oświadczył Buda.

Astronauta z Polski, który poleci na ISS, będzie drugim w historii Polakiem, który znajdzie się na orbicie Ziemi.

 

PiS najwyraźniej liczy się z przegraną w wyborach, bo przekazuje ważne kompetencje prezydentowi. Tyle że w razie gdyby jednak wygrał, te nowe uprawnienia trudno będzie Dudzie odebrać.

PiS szykuje się na różne warianty wyborcze: że wygra wybory, że przegra i że wyborów nie będzie. Najwyraźniej liczy się z przegraną, ponieważ przekazuje ważne kompetencje prezydentowi. Ostatnio – władzę nad prokuraturą. Bez zgody Dudy nie można będzie odwołać prokuratora krajowego, któremu już dziś, decyzją Sejmu, przekazano najważniejsze kompetencje prokuratora generalnego. Tak PiS zabezpiecza się przed karnym rozliczeniem swoich rządów.

Także na ostatnim posiedzeniu Sejmu w pisowskim tempie zwiększono prerogatywy prezydenta: uzyskał władzę nad relacjami rządu z UE:

• bez jego zgody nie będzie można desygnować polskiego sędziego do TSUE, rzecznika generalnego TSUE i obsadzać innych ważnych funkcji w Unii;

• rząd będzie musiał „ustalać w porozumieniu” z prezydentem priorytety w nadchodzącej polskiej prezydencji w Radzie Europejskiej;

• prezydent będzie miał prawo uczestniczenia w posiedzeniach RE oraz w posiedzeniach z udziałem UE i żądać wszelkich dokumentów dotyczących tych posiedzeń.

Konieczność akceptowania przez prezydenta kandydatur na unijne stanowiska niewiele zmieni, bo ostateczna decyzja należy do UE. A ta np. od trzech lat odrzuca polskie kandydatury do TSUE, przez co prof. Marek Safjan zmuszony jest orzekać już dwa lata po końcu swojej kadencji. Natomiast uprawnienia do kontrolowania polskiej polityki w stosunkach z Unią – w razie wyborczej przegranej PiS – dadzą okazję do jej torpedowania. PiS już przedtem stosował metodę dodawania prezydentowi pozakonstytucyjnych uprawnień. Np. musi on wyrazić zgodę na dalsze sądzenie przez sędziego, który osiągnął wiek stanu spoczynku, to on ogłasza nabór na wolne miejsca sędziowskie i on decyduje o obsadzie prezesów izb w Sądzie Najwyższym.

Dwie opinie zamówione na wniosek wicemarszałkini Sejmu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej (profesorów Krzysztofa Skotnickiego i Ryszarda Balickiego) mówią, że ustawa narusza konstytucyjne uprawnienia Rady Ministrów i zmienia ustrój państwa z parlamentarno-gabinetowego w kierunku prezydenckiego. Zmiana konstytucji ustawami, a nawet rozporządzeniami, to stała i sprawdzona metoda PiS. Tyle że w razie gdyby PiS jednak wygrał wybory, te nowe uprawnienia trudno będzie prezydentowi odebrać, a więc dostanie on mocne argumenty do wymuszania na PiS tego, na czym będzie mu zależało. Kolejna, trzecia kadencja PiS przebiegałaby pod znakiem ciągłego zmagania się nie tylko z koalicjantami, ale też negocjowania z Andrzejem Dudą, który u schyłku prezydentury może chcieć wreszcie wybić się na niepodległość. Tak więc PiS chcąc wykiwać wyborców, w razie gdyby odebrali mu władzę, ryzykuje, że wykiwa sam siebie.

 

Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek miał w czasie pandemii dane o tym, kto na uczelniach został zaszczepiony przeciwko COVID-19. Nie była to ogólna liczba, a spersonalizowane dane - twierdzi „Gazeta Wyborcza”.

Według dziennika, dzięki danym z Ministerstwa Zdrowia, Ministerstwo Edukacji i Nauki mogło utworzyć listę pracowników naukowych, doktorantów i studentów zaszczepionych i niezaszczepionych na koronawirusa. „Nie były to ogólne informacje o tym, ilu pracowników czy studentów danego wydziału przyjęło szczepionkę, lecz spersonalizowane dane” - podkreślono w publikacji.

Sprawą już półtora roku temu zainteresował się Rzecznik Praw Obywatelskich. Postępowanie administracyjne ws. przetwarzania tych danych osobowych przez dwa resorty wszczął też Urząd Ochrony Danych Osobowych.

„Minister Czarnek napisał w wyjaśnieniu dla RPO, że ministerstwo uzyskało jedynie anonimowe dane statystyczne nt. poziomu zaszczepienia na uczelniach. Ale jednocześnie przyznał, że zestawiono dane zawarte w dwóch różnych rejestrach i połączono je po numerze PESEL” - pisze „GW”.

RPO: Mogło dojść do naruszenia konstytucyjnej zasady legalizmu

Marcin Wiącek, Rzecznik Praw Obywatelskich, zwrócił uwagę, że minister edukacji nie ma ustawowo określonego zadania, w ramach którego mógłby mieć uzasadniony i konieczny dostęp do danych medycznych pracowników uczelni i studentów. „Mogło dojść do naruszenia konstytucyjnej zasady legalizmu, zgodnie z którą organy władzy działają na podstawie i w granicach prawa” - napisał w informacji rzecznik.

view more: next ›