didleth

joined 2 years ago
MODERATOR OF
[–] didleth@szmer.info 1 points 7 months ago (2 children)

jakby co to Magda Bigaj jest w ICO (instytut cyfrowego obywatelstwa) i tam jest do niej e-mail, możesz dopytać. Nie wiem, jakie ma do tego podejście - zauważyłam, że ludzie różnie do tego podchodzą (w fedi także).

[–] didleth@szmer.info 2 points 7 months ago (4 children)

fajnie to podsumowała (niestety na fb - i jakby ktoś chciał znowu jakieś przeklejki robić to niech się jej najpierw o zgodę zapyta) Magdalena Bigaj bazując na artykule Anny Wittenberg: https://www.facebook.com/magda.bigaj/posts/pfbid0yFWqKapjGr9j4f7PfWqVjYySPWfj2kC6EV6HRNcXb21iUvza1nwdD1qveqrwek5el

[–] didleth@szmer.info 3 points 7 months ago

no nie. Po pierwsze przeciętny rodzic nie ma pojęcia, jak działają algorytmy uzależniające socialmediów - rodzice wyrastali w innych czasach. Przekładając to na inną bańkę: to trochę jakby w butelkach od soczków bobofrut nagle zacząć sprzedawać wódkę, jednocześnie wciąż reklamując je jako coś zdrowego.

Po drugie: ani rodzic, ani dziecko nie ma wpływu na to, co mu wyświetlają algorytmy, a Meta ma. To korporacje bombardują użytkowników szkodliwymi treściami, nie rodzice.

Po trzecie: jak sobie taką kontrolę wyobrażasz? Rodzice rezygnują ze wszystkiego aby pilnować, co im dzieciom wyświetla się w telefonie - a kto wtedy będzie pracować i zarabiać na życie? Przy trójce dzieci, jeśli jeden rodzic będzie się gapić w telefon jednego dziecka, drugi - w drugiego dziecka - to i tak trzecie pozostanie niepilnowane, a dzieciaki będą mieć poczucie wiecznej kontroli i braku prywatności. Poza tym rodzic i tak będzie tylko jeden, a szkodliwych treści w internecie - wiele. Edukacja w kwestii higieny cyfrowej jest ważna - ale jak w Polsce NASK z Ministerstwem Cyfryzacji chcą to robić rękami BigTechów, to sorry...To jakby edukację alkoholową warunkować od wypicia paru głębszych, zanim kogoś w ogóle wpuścisz na warsztaty, o szkodliwości tytoniu uczyć zmuszając do wypalenia papierosów itp

[–] didleth@szmer.info 1 points 8 months ago

jeśli byłaby zgoda sądu - sprawa wyglądałaby inaczej, ale z tekstu wynika, że żadnej zgody sądu nie było. Służby bawią się podsłuchami bez żadnego sądowego trybu. Sąd z definicji jest bardziej nastawiony na praworządność, więc pewnie dałby coś w stylu "weźcie tylko te materiały które dotyczą sprawy". Zasada proporcjonalności. Służby - wręcz przeciwnie, są z definicji nastawione na nękanie i traktowanie wszystkich jak przestępców i fakt, że zabrali zdjęcia dzieciaków, bo w oczach takiego prokuratora czy pana z abw dzieciak jest z automatu proputinowskim szpiegiem świadczy raczej o tym, że to właśnie odautorska akcja służb i że sąd nie miał z tym nic wspólnego...A że sprawa ciągnie się od 2021 roku - to spokojnie można było zgodę sądu załatwić. Przy zgodzie sądu służby dostałyby dostęp tylko do akt powiązanych ze sprawą. A tutaj mają dostęp do wszystkich - jeśli przykładowo radczyni prowadziła sprawę rodzinną jakiejś żony pana z ABW, cywilną - bo sąsiad prokuratora miał z nim jakiś problem, czy zwykłą sprawę aktywistyczną (chociażby o protesty kobiet - jak ktoś szuka adwokata to zwykle sprawdza, czy jest dobry i tani, a nie, jakie ma poglądy) - to teraz służby mają dostęp do wszystkiego.

A swoją drogą - to jakaś plaga wśród służb z tym dopominaniem się dostępu do zdjęć dzieci. I mam nadzieję, że jakieś instytucje zajmujące się prawami dziecka prędzej czy później to uregulują.

[–] didleth@szmer.info 1 points 8 months ago (2 children)

fanką antyszczepionkowców nie jestem, poza tym wiadomo tyle, co w tekście, więc niewiele, ale...radczyni prawna, dziennikarz...to chyba podlega jakimś dodatkowym obostrzeniom? nie powinien o tym decydować sąd, a nie jeden pan z ABW z drugim panem z prokuratury? Za jednej ekipy były naloty na lekarzy, bo a nóż któraś z pacjentek zrobiła aborcję. Za kolejnej - naloty na prawników czy dziennikarzy bez zgody sądu (a przynajmniej tak wynika z tekstu) - więc siłą rzeczy ABW dostaje też dane niepowiązane ze sprawą. Nie wygląda to zbyt demokratycznie...

 

Podcast techspresso.cafe

[–] didleth@szmer.info 1 points 9 months ago

to ciągle za mało żeby to nazwać inteligencją

"to ciągle za mało żeby to nazwać inteligencją" - w "sztucznej inteligencji" nie chodzi o to, czy jest "inteligentna". A to, co AI potrafi, przysparza masy problemów już w chwili obecnej

[–] didleth@szmer.info 1 points 9 months ago (1 children)

Jak najbardziej - prawo do własności i zarobków to prawo do godności. Można dyskutować nad granicami, prawami pracowniczymi itp. - ale zdecydowanie prędzej dogadam się z "kapitalistą", który żyje z wynajmu pokoi niż z kimś, kto będzie domagał się "równania w dół" i odebrania ludziom ich własności w imię "skoro ja gnieżdżę się w akademiku w 3osobowym pokoju, to inni nie powinni mieć prawa do własnego mieszkania". Dla mnie drobni twórcy są na początku kolejki - o korporacje się nie martwię, one sobie zawsze poradzą. A freelancerzy już niekoniecznie. Zwłaszcza, że za wrogów uważa ich najwyraźniej także część tzw. "lewicy"...

[–] didleth@szmer.info 1 points 9 months ago (2 children)

nie liczyłabym na to, że to zajmie "wiele lat". Już teraz nieraz ciężko odróżnić, co napisał człowiek, a co sztuczna inteligencja. W Porto Allegro rada miasta przepchnęła uchwałę wygenerowaną przez ChatBota, także ten...

A odnośnie "nowego rodzaju licencji" - przydałaby się.

[–] didleth@szmer.info 1 points 9 months ago (3 children)

Bo żyjemy "tu i teraz", twórcy i twórczynie wykonują swoją pracę "tu i teraz" i muszą się z niej utrzymać "tu i teraz". Niezależnie od teoretycznych rozważań losowych osób, takich jak Ty czy ja, odnośnie tego, co jest "lewicowe", a co "kapitalistyczne". To "tu i teraz" decyduję o tym, czy przerzucę grafikę lub tekst z facebooka na szmer bez zgody właściciela/ki profilu. To tu i teraz decyduję, czy informując o czymś podam źródło informacji - co też świadczy o szacunku do autora/ki. To tu i teraz decyduję, czy kupię torebkę za 200 zł od rękodzielnika/czki, czy "taką samą w chińskim sklepie za 10 zł!!" - jak zachęcają niektórzy, czy nie kupię w ogóle uznając, że skoro nie stać mnie na tą za 200 zł, to bez tej za 10 zł też się obędę.

A kwestie pracownicze w organizacjach to osobny problem, ale przede wszystkim: wielu twórców i twórczyń to silne indywidualności i niekoniecznie dobrze czułyby się w strukturze organizacji. Organizacje powinny istnieć jako jedna z form, ale nie jako jedyna. Założenie, że potrzeba od razu 5 osób (taki był ostatnio wymóg przy spółdzielniach) udupiłoby wiele wartościowych projektów już na starcie. Twórcy i twórczynie już teraz mają dość ciężko, bez konieczności obowiązkowego szukania jakiejś organizacji

[–] didleth@szmer.info 1 points 9 months ago* (last edited 9 months ago) (5 children)

dla ciebie podstawową funkcją jest wyzysk, dla twórcy czy twórczyni - ochrona jej pracy. Czyli właśnie tego wzoru swetra czy innego dzieła. To, że ciężko im się z twórczości utrzymać (czasami się da - weź chociażby Miłosza Szymańskiego z Za Rubieżą, który żyje tylko z tego) jest argumentem za tym, by bardziej ich pracę chronić a nie, by odbierać im prawo do, i tak niewielkich, zysków z niej. A co do modelu wolnego oprogramowania - sorry, działałam w indymediach, ale wolontariat to wolontariat, a praca zarobkowa to praca zarobkowa. Byli tacy jedni, którzy notorycznie kradli nasze teksty i to mega wkurwiało, mimo, iż dla nas to był "tylko" wolontariat i to, czy opłacimy z tego czynsz lub będziemy mieli na leki dla dziecka nie było od tego w żaden sposób zależne. A co dopiero ma powiedzieć zawodowy dziennikarz, podcaster czy grafik, który włożył w swoje dzieła lata pracy, trudu i środków i nagle miałby stracić źródło utrzymania, bo ktoś uznał, że to wyzyskiwacz i że teraz ma sobie, wraz z rodziną, radośnie jeść tynk ze ścian...

[–] didleth@szmer.info 1 points 9 months ago* (last edited 9 months ago) (7 children)

Ad "Tylko że własność intelektualna nie została i nigdy nie służyła “małym twórcom”. - to, że często nie szanują ich pracy - niektórzy z braku świadomości (sama czasem teksty bez zgody na szmer przerzucałam, bo nie wiedziałam, że nie można), a niektórzy z premedytacji - bo dla nich ta cała rzesza ludzi to właśnie "tylko mali twórcy" niewarci ochrony, nie oznacza, że tak powinno być. I odbieranie im prawa do zarobku w imię "nie możesz opracować własnego wzoru chusty" tudzież "pracowałaś 3 lata nad ksiażką, teraz nic z tego nie masz a książka jest publiczna, bo nie jesteś Disnayem, a niektórzy lubią Kropotkina" w żaden sposób nie sprawi, że takie postępowanie stanie się etyczne. Można dyskutować na temat tego, jak powinno wyglądać prawo autorskie, co w jego granicach powinno być, a co nie powinno być legalne, jakie dodatkowe prawa powinny chronić twórców i twórczynie itp. - ale sama koncepcja ochrony ich twórczości zdecydowanie jest ok i nie jest "do zaorania", wręcz przeciwnie. Tu nie USA - opracujesz sobie wzór swetra, to masz prawa autorskie do wzoru tego swetra, bez żadnych dodatkowych landlordów czy patentów. I masz prawo na nim zarabiać. Ktoś inny może sobie wydziergać podobny sweter na własne potrzeby, ale jak chce zarabiać na twoim - powinien uzyskać twoją zgodę lub wymyślić inny wzór. Proste. Kiedyś czytałam wywiad dot. tatuaży - ktoś się twórczyni wzoru wycinanki zapytał, czy może sobie wydziarać jej wycinankę. I to było jak najbardziej ok. Już abstrahując od praw autorskich (bo może w ramach dozwolonego użytku by przeszło...) - w ten sposób po prostu okazuje się ludziom szacunek.

Ad "Oraz o to jak piractwo nie zabija sztuki" - to dużo bardziej skomplikowane, dochodzi kwestia modelu biznesowego, gigantów typu Empik, zmiany nawyków konsumenckich (ludzie nieraz wolą durny filmik z tik toka niż dobrą książkę) itp. A z drugiej strony twórca na tym traci. Sama np. pożyczam papierowe książki - bo wiem że albo do mnie wrócą, albo zostaną "na wieczne nieoddanie" u pożyczającego, ale boję się pożyczać e-booki. Bo nigdy nie wiem, co pożyczający z tym zrobi.

"Fakt że sztukę można robić tylko albo jak się jest bogatym, albo jak się ma dobrego sponsora, albo po zapieprzaniu w fabryce, to realia wyzysku także na bazie własności intelektualnej." tyle, że teraz można robić sztukę będąc przeciętniakiem - nie daje to kokosów, ale daje dochód. To odbieranie twórcom i twórczyniom prawa do zarabiania na swojej pracy (i de facto tym samym prawa do jakiejś godności) sprowadzi ich pracę do takiej, którą mogą robić tylko bogaci. Innych dziedzin (bo to często popularyzowanie wiedzy, dziennikarstwo itp.) także to dotyczy.

I żeby nie było - sama święta nie jestem, nieraz coś przerzucę (mem najczęściej ;p), a w czasach studenckich zachowywałam się jak wszyscy, nieraz mam wątpliwości, czy prawo autorskie nie idzie w jednej kwestii za daleko, w innej - wręcz przeciwnie, ale nie mam wątpliwości co do tego, że powinno być chronione.

[–] didleth@szmer.info 1 points 9 months ago (9 children)

a koncept własności intelektualnej i tak jest do zaorania z perspektywy wolnościowej i lewicowe

"a koncept własności intelektualnej i tak jest do zaorania z perspektywy wolnościowej i lewicowe" - nie jest. Lewicowość polega m. in. na ochronie praw pracowniczych - więc stwierdzenie, że osoba wykonująca pracę artystyczną, graficzną, muzyczną, rękodzielniczą, dziennikarską, pisarską, etc. nie ma prawa do swojego zarobku, bo ktoś sobie uznał, że cały dorobek jej pracy jest "dobrem publicznym" podchodzi pod wychwalanie wyzysku. Tutaj kluczowe jest prawo wyboru twórcy czy twórczyni - czy i w jaki sposób chce na swoim dziele zarabiać. A nie oszukujmy się - co innego wrzucić wolontariacko krótki tekst na szmer czy fb, co można zrobić "po godzinach", a co innego poświęcić np. 3 lata życia na solidną książkę. Jeśli ludzie mają to robić (tzn. być na stałe pisarzami i pisarkami, dziennikarzami i dziennikarkami, grafikami i graficzkami itp.) - to muszą być w stanie się z tego utrzymać. Chyba, że oddamy prawo do tworzenia jedynie takim ludziom, którzy żyją np. z bycia akcjonariuszami, wynajmu licznych nieruchomości itp. i w związku z tym mogą zająć się nieodpłatną twórczością w czasie wolnym - ale to znów "lewicowe" nie będzie.

 

z fb FEDERY:

I stało się – Ministerstwo Zdrowia (znowu) dało się zastraszyć fundamentalistom. Media podają, że Ministerstwo nie opublikuje tzw. wytycznych ratunkowych.

Wstrzymanie prac nad wytycznymi oznacza tak naprawdę jedno: śmierci Justyny, Anny, Izy, Dominiki, Marty, Doroty i innych kobiet, których nie znamy z imienia są dla Ministerstwa Zdrowia mniej ważne niż oburzenie Ordo Iuris i Kai Godek.

Zaniechanie działań, które docelowo miały ratować nasze życia z jednej strony jest oburzająca, a z drugiej nie dziwi. Ministerstwo Zdrowia robi wszystko, by temat aborcji wcisnąć pod dywan i się nim po prostu nie zajmować. Jako FEDERA nie zamierzamy jednak czekać na łaskę władzy z założonymi rękoma.

Kamila Ferenc i Antonina Lewandowska z zespołu FEDERY uczestniczą od jakiegoś czasu w pracach nad wytycznymi ratunkowymi w zespole założonym i koordynowanym przez Polskie Towarzystwo Zdrowia Seksualnego i Reprodukcyjnego. PTZSR to nowo powstała organizacja blisko współpracująca z FEDERĄ – pierwsza otwarcie popierająca prawa kobiet organizacja założona przez ekspertów i ekspertki nauk medycznych. Razem z PTZSR i innymi organizacjami walczącymi o dostęp do aborcji w Polsce przygotowujemy dokument, który powinien zostać przedstawiony przez Ministerstwo Zdrowia.

Nasze wytyczne oparte będą o wyniki najnowszych badań, obowiązujące w innych krajach europejskich procedury i rekomendacje opieki okołoaborcyjnej wiodących światowych organizacji zajmujących się ochroną zdrowia. Będziecie mogły powoływać się na wytyczne ratunkowe w szpitalach, a my zajmiemy się ich popularyzacją w środowisku medycznym.

Władza nam czegoś nie da? Trudno, zrobimy sobie same. Jesteśmy #ZawszePoTwojejStronie #federa

 

z fb profilu Dziewuchy Dziewuchom:

PAMIĘTAMY

Dzień po Międzynarodowym Dniu Bezpiecznej Aborcji, przypada rocznica śmierci Agaty Lamczak, ofiary polskiego zakazu aborcji. Tę kobietę potraktowano dosłownie jak <pokrowiec na płód>. Historia jej śmierci jest przeprawą przez morze obojętności i pogardy, które okazały się tragiczne w skutkach. Jutro idziemy na Manifa Warszawa mając Agatę w myślach. *

Jesienią 2003 r. Agata zgłosiła się do lekarki rodzinnej w Pile, skarżąc się na bóle brzucha i stawów oraz złe samopoczucie. Przepisano jej leki, ale nie skierowano na badania. Wiosną 2004 r. Agata zaszła w ciążę. W kwietniu wróciły bóle, co skłoniło ją do wizyty u ordynatora Oddziału Położniczego w Pile. Lekarz uspokoił Agatę, mówiąc, że takie objawy występują w I trymestrze ciąży i zlecił badania. W maju Agata trafiła do szpitala w Pile z biegunkami i krwawieniem z odbytu. Była w 8. tygodniu ciąży. Została w szpitalu na blisko dwa tygodnie. Zdiagnozowano u niej wrzodziejące zapalenie jelita grubego. 1 czerwca 2004 r. została wypisana do domu, ale trzy dni później wróciła do szpitala z silnymi bólami brzucha i krwawymi wypróżnieniami. W trakcie hospitalizacji stwierdzono drugi rzut wrzodziejącego zapalenia jelita grubego. Poprzestano na leczeniu farmakologicznym. 8 czerwca Agata została przyjęta do Kliniki Gastroenterologii Akademii Medycznej w Poznaniu, a niecały miesiąc później, po podaniu sterydów i suplementacji potasu, wypisano ją do domu. Otrzymała zalecenie przeprowadzania okresowych badań ginekologicznych, przestrzegania diety i stosowania leków. 13 lipca ponownie stawiła się w Szpitalu Położniczym i Chorób Kobiecych w Poznaniu, aby ustalić poziom cukrów – skarżyła się na coraz silniejsze bóle odbytu. Została w szpitalu na trzy dni, ale lekarze i lekarki koncentrowali się wyłącznie na jej ciąży. 19 lipca, w Poradni Przyszpitalnej Gastroenterologii w Poznaniu, po badaniu chirurgicznym, lekarz stwierdził u Agaty ropień podśluzówkowy wielkości kasztana w kanale odbytu. Z braku miejsc, nie została jednak przyjęta na oddział chirurgiczny. Zabieg przeprowadzono więc w Klinice Gastroenterologii. Podczas zabiegu lekarze wykryli jeszcze jeden ropień o średnicy 5 cm w ścianie pośladka. W tym czasie Agata była w 16. tygodniu ciąży. 28 lipca wypisano ją do domu z zaleceniami leczenia farmakologicznego, pomimo że ból odbytu nie ustawał. Miała też stawiać się na wizytach kontrolnych.

W nocy z 28 na 29 lipca mama Agaty wezwała do niej pogotowie – ból był tak silny, że Agata nie mogła go znieść. Na oddziale chirurgicznym lekarze nacięli ropień wargi sromowej i wdrożyli leczenie farmakologiczne. To wtedy mama Agaty usłyszała, że jej córka "za bardzo zajmuje się swoim tyłkiem, zamiast czymś innym". 7 sierpnia pacjentkę wypisano ze szpitala z zaleceniami codziennego wyciskania ropy z wargi sromowej i stosowania leków. Brak poprawy skłonił Agatę do poszukiwania pomocy w innej placówce. Przy wsparciu mamy pojechała do szpitala w Łodzi, gdzie przyjęto ją w klinice chirurgii ogólnej i naczyniowej. Trafiła pod opiekę proktologa. W trakcie badania odkryto narastający ropień w okolicach odbytu i przetokę. Tego samego dnia, lekarz ponownie naciął ropień wargi sromowej. Stan Agaty nadal się pogarszał, ale lekarze odmówili przeprowadzenia pełnej endoskopii, powołując się na klauzulę sumienia. Z końcem sierpnia Agata nadal przebywała w łódzkiej klinice, a jej bliscy mogli jedynie patrzeć, jak cierpi. Zdecydowali się na rozmowę z lekarzem prowadzącym o rozpoczęciu natychmiastowego leczenia, bez względu na konsekwencje dla płodu. „To, co, mam usunąć ciążę?” rzucił lekarz. Matka i narzeczony Agaty bez skutku prosili, aby na względzie mieć przede wszystkim dobro pacjentki. 4 września Agatę przeniesiono z objawami otrzewnowymi do Szpitala im. Madurowicza, I Kliniki Ginekologii i Onkologii Ginekologicznej w Łodzi. Tam przeprowadzono wycięcie wyrostka robaczkowego i jeszcze tego samego dnia, ze względu na niewydolność oddechową, Agatę przeniesiono na Oddział Intensywnej Terapii Szpitala im. Barlickiego. Lekarze stwierdzili objawy wstrząsu septycznego i niewydolności wielonarządowej. Badanie USG wykazało obumarcie płodu. Agatę skierowano na cesarskie cięcie, podczas którego lekarz odessał około 800 ml treści ropnej z jamy otrzewnej. 13 września lekarze ponownie wykonali laparotomię i usunęli krwiak w jamie Douglasa. Dwa dni później – kolejna laparotomia i kolejne wypłukanie treści ropnej. W końcu podjęto decyzję o usunięciu macicy.
18 września stan Agaty pogorszył się i pojawiła się niewydolność nerek. 29 września 2004 r. w godzinach porannych doszło do zatrzymania krążenia. Reanimacja nie przyniosła skutku. Agata umarła o godzinie 6.30. *

Agata Lamczak, zgodnie z prawem, miała prawo do przerwania ciąży. Miała prawo wybrać aborcję jako sposób ratowania jej życia i zdrowia. Poniosła najwyższą cenę za to, w jaki sposób aborcja jest traktowana w Polsce – jako najgorsza ostateczność, a nie jak normalny zabieg medyczny.


#AgataLamczak #rocznica #29września #kalendarium #aborcja

 

cross-postowane z: https://szmer.info/post/937848

przeklejka z twittera Panoptykonu:

Znamy główne tezy z raportu senackiej Komisji Nadzwyczajnej ds. inwigilacji (...). Najważniejsze wnioski po 2 latach pracy z ekspertami:

  1. Pegasus jest niedopuszczalny w polskim systemie prawnym i jego użytkowanie było przestępstwem (ponadto ABW nie sprawdziło, czy zdobywane za jego pomocą dane są bezpieczne i trafiają wyłącznie do CBA)

  2. Gdyby Sąd Najwyższy dysponował w 2019 r. dzisiejszą wiedzą nt. stosowania Pegasusa względem senatora Brejzy (szef sztabu KO) , powinien unieważnić tamte wybory.

  3. Wśród proponowanych rekomendacji reformy służb specjalnych znalazł się postulat RPO i panoptykon dot. obowiązku informowania osób inwigilowanych o tym, że byli podsłuchiwani.

  4. A także stworzenie niezależnej instytucji kontroli lub powierzenie jej RPO i komisji sejmowej. Oznacza to, że Komisja w rekomendacjach wymieniła główne postulaty społecznych założeń do reformy służb, nad którymi pracowaliśmy wspólnie z kespertami. (link)

  5. Raport Komisji to solidny zastrzyk wiedzy o tym, jak zreformować służby. Rozwiązania problemu niekontrolowanej inwigilacji są na wyciągnięcie ręki. Potrzeba tylko woli politycznej tych, którzy wygrają wybory.

CC: @Adbodnar @lkwarzecha @e_wrzosek

Społeczne założenia do ustawy o kontroli nad służbami: https://panoptykon.org/sites/default/files/2023-09/Panoptykon%20spo%C5%82eczne%20za%C5%82o%C5%BCenia%20ustawy%20o%20kontroli%20nad%20s%C5%82u%C5%BCbami.pdf

info za: https://twitter.com/panoptykon/status/1699449256799560091

 

cross-postowane z: https://szmer.info/post/931139

Podcast Techspresso.cafe

view more: next ›