Tak na szybko; mam wrażenie, że to pokłosie "instagramowego" myślenia o rzeczywistości. Tak jakby nagłośnienie problemu go rozwiązywało. Wszyscy słyszeli o globalnym ociepleniu/kryzysie klimatycznym, więc nagłośnienie jako takie nic tu nie wnosi. Jeśli chce się pokazać, że trzeba z nim walczyć to w rozumieniu przeciętnej osoby przyklejenie się do losowego obiektu, czy zablokowanie drogi nie jest zrozumiałe. Zablokowanie kopalni, pociągów z węglem jadących z Rosji, spalenie harvesterów - wyobrażam sobie, że można podjąć bardzo wiele wiele "widowiskowych" akcji, które jednocześnie faktycznie pokazują desperację. Oczywiście reperkusje będą nieporównanie cięższe. Ale też, nie uważam, że strategia wskazania policji i upewnienia się, że ma pełną kartotekę na możliwie dużo młodych osób radykalizujących się ze względów klimatycznych nie jest dobrą strategią długofalowo. Szczególnie kiedy już zrozumieją, że te działania absolutnie nic nie osiągną i zaczną szukać innych dróg.
Środowisko naturalne i inne zielone sprawy
Warto zajrzeć też na powiązaną społeczność: Meteorologia i Klimat.
Czy dobrze Cię rozumiem?: sugerujesz, że wznosząc dissent teraz za młodu i dając się spisać/zawinąć, po prostu się podkładają i sabotują własne możliwości skuteczniejszego protestu w przyszłości?
Jeśli tak, to choć kimże jestem, by odmawiać komukolwiek szczerych intencji, to są nadal polityki uniwersalistyczne, zakładające, że można społeczeństwo oświecić, przekonać do racji interwencjami. Ja dziś tego nie uważam za słuszne – czy raczej uważam wyłącznie jako "kuźnia naszych (Postępowych) kadr", gdzie kartoteka w MSW jest właśnie nobilitująca i dająca referencje. Aparat represji – resortowy beton, być może rzeczywiście od Jałty zinfiltrowany agenturalnie, czego nie "wyleczyło" ani NATO, ani UE – jest siebie wart z warstwami lemingów, którzy z dumą nie uważali na geografii; obie grupy równo [nie]podatne na modernizację (choć z innych powodów).
Chodzi mi o sposób, w który to robią. Ten jest ukierunkowany na interakcję z prawem, wychodzi z legalistycznego założenia, że to nic gorszego niż ewentualne reperkusje. Z mojej perspektywy - to pomaganie służbom w budowie listy potencjalnych wrogów państwa do obserwacji. Jest to też podkładanie się i potencjalnie robienie sobie biblioteki kryminalnej (dosłownie, albo i nie), przez osoby które mogą podejmować różne działania, różne drogi. Może np. zradykalizują się do tego stopnia, że postanowią zostać urzędnikami, rzeczoznawcami sądowymi, czy wręcz parlamentarzystami. Taka kartoteka może to utrudniać, lub dać przeciwko nim argumenty w najgorszym momencie. Nikomu nie odmawiam szczerych intencji, po prostu sądzę, że nie jest to optymalna, ani w ogóle skuteczna taktyka.
Całej części o Jałcie i NATO nie rozumiem, ale też uznaję, że to nie kluczowy wątek.
Chodzi mi o sposób, w który to robią. Ten jest ukierunkowany na interakcję z prawem, wychodzi z legalistycznego założenia, że to nic gorszego niż ewentualne reperkusje. Z mojej perspektywy - to pomaganie służbom w budowie listy potencjalnych wrogów państwa do obserwacji. Jest to też podkładanie się i potencjalnie robienie sobie biblioteki kryminalnej (dosłownie, albo i nie), przez osoby które mogą podejmować różne działania, różne drogi. Może np. zradykalizują się do tego stopnia, że postanowią zostać urzędnikami, rzeczoznawcami sądowymi, czy wręcz parlamentarzystami. Taka kartoteka może to utrudniać, lub dać przeciwko nim argumenty w najgorszym momencie. Nikomu nie odmawiam szczerych intencji, po prostu sądzę, że nie jest to optymalna, ani w ogóle skuteczna taktyka.
– dzięki, no tak właśnie to odebrałem. Zgoda. To, co dla nas, Wolnościowcx, jest nobilitujące – że kogoś zawinęli na demo za wtłuczenie p*licjantowi albo z innej Nory 219a podrzucając proszki – dla normalsów jest dyskredytujące, to jest kompromat. Tylko Solidarność (w tym Walcząca; ci, co podkładali bomby esbecji) dała radę wypromować "Przypałowców" na tzw. wysokie stanowiska publiczne. Z tytułu tego podziału, np. niżej podpisany promuje Filaryzację Społeczną. "Nasz mainstream" to po prostu "inny od normalsów mainstream" na poziomie fundamentalnych wartości.
[+edit]:
Motyw autentyk z jednej z załóg w Bolandzie: legendarna, zasłużona, represjonowana Aktywistka – wyrzucona z grupy kilka lat temu za prz*moc i alk*holizm, wykreślona ze zbiorowej pamięci – dziś pracuje gdzie? W rządowej instytucji odpowiedzialnej za środowisko. Córka p*licjanta.
Całej części o Jałcie i NATO nie rozumiem, ale też uznaję, że to nie kluczowy wątek.
– jedna z teorii spiskowych jest taka, iż polityki np. klimatyczne (dajmy na to: gdzie koncentrować produkcję przemysłową i jak ją rozwozić po globie – rozmrożona Arktyka oznacza dostęp do węglowodorów i szlaki żeglowne, alternatywa dla Inicjatywy Pasa i Szlaku), paradygmaty socjoekonomiczne (konstytucja III RP: "społeczna gospodarka rynkowa"), czy chociażby tzw. Społeczeństwo Oparte na Wiedzy albo po prostu Obywatelskie z Wysoką Partycypacją, dążące do Demokracji Bezpośredniej – są podporządkowane geopolityce. A ta koresponduje z blokami/sojuszami jeszcze od II WŚ. Oznacza to, iż np. dekarbonizacja Bolandy mogłaby pójść szybciej, zaś Extinction Rebellion, Letzte Generation, czy choćby Fridays For Future z Greenpeacem, Dzikim Życiem czy inną Pracownią Na Rzecz Wszystkich Istot byłyby pełnoprawnymi partnerami do konsultacji krajowej – polityka środowiskowo-klimatyczna byłaby proaktywna, nie reaktywna, a np. Europejski Zielony Ład byłby admirowany, nie podważany.